Między teorią a praktyką – komputer w nauczaniu wczesnoszkolnym

 

 

Jeszcze upłynie wiele czasu, zanim komputer stanie się codziennością. Mimo tego, iż ceny zestawów komputerowych w ostatnim czasie znacznie się obniżyły, to nadal jest to dobro dostępne dla nielicznych. Stąd niewielu uczniów ma dostęp do komputera w warunkach domowych. Jeśli zaś chodzi o szkołę ...

W mojej szkole jest pracownia komputerowa, odbywają się w niej lekcje informatyki klas starszych. Uczniowie klas I-III z niecierpliwością oczekują na swoją kolej, gdy w klasie czwartej będą mogli mieć lekcje w tym tajemniczym pomieszczeniu, zwanym pracownią komputerową. Czy jest możliwe, aby i oni już teraz mogli skorzystać z tej pracowni ? Teoretycznie tak, gorzej natomiast z praktyką. Zainteresowana tym problemem śledziłam jeszcze nieliczne publikacje scenariuszy lekcji z wykorzystaniem komputera dla klas młodszych. Po przeczytaniu kilku z nich byłam zachwycona pomysłami, ale ... No, właśnie tu pojawiają się problemy natury praktycznej. Takie scenariusze przewidziane czasem nawet na 180 minut, nie są możliwe do zrealizowania w mojej szkole w godzinach rannych. Plan zajęć w pracowni jest tak wypełniony, że ciężko byłoby do niej wejść. Inny problem – uczniów jest około trzydziestu, a w pracowni 9 stanowisk. To, jaki dostęp do komputera będą miały dzieci siedząc po dwoje przy jednym stanowisku, o ile klasa zostanie podzielona na dwie grupy ? A co z drugą grupą, przecież, to nauczanie zintegrowane i nie ma w nim podziału na grupy ? Same problemy !

Można by ponarzekać jeszcze trochę, gdy tym czasem pracownia komputerowa, z której jesteśmy dumni (bo nadal jest ich w naszej gminie mało) kusi sobą, a dzieci są chętne.

Pozostają tylko zajęcia pozalekcyjne. Postanowiłam je prowadzić na razie tylko dla swoich uczniów. Przykro mi, że nie dla wszystkich, ale, no cóż, zajęcia kółek i tak są dla zainteresowanych.

Początkowo długo się zastanawiałam, co ująć w planie zajęć, bo takowy należało opracować. Gry komputerowe ? Nie ! Te wykluczyłam od razu. Nie mam do nich sentymentu. Programy edukacyjne ? Tak, ale na razie szkoła posiada tylko te dla klas starszych. Co pozostaje ? To, co mamy w naszych komputerach: PAINT i WORKS. To wystarczy.

Takim sposobem rozpoczęliśmy pracę koła. Na pierwszych zajęciach dzieci uczyły się logować, potem uruchamiać program PAINT, a jeszcze później rysować, wykorzystując narzędzia tego programu. Na każdych, kolejnych zajęciach dzieci powtarzają wszystkie czynności poznane do tej pory. A jak wprowadzam nowe umiejętności ? To się dzieje tak mimochodem. Dzieci pracują zawzięcie, aż nagle słychać: „Proszę Pani, a ja źle napisałem tę literkę.” Wtedy wyjaśniam, z jakiego klawisza należy skorzystać, aby się pozbyć błędu. Innym razem: „Proszę Pani, a mnie się farba wylała na całe tło i to drzewo takie krzywe.” I wtedy podaję dzieciom, co mają zrobić żeby się pozbyć nieudanego rysunku.

„Nowości” w uproszczony sposób dzieci zapisują i rysują na kartkach ksero i wpinają do skoroszytu. Z takiej ściągawki zawsze mogą skorzystać, gdy czegoś zapomną.

Nie planuję scenariusza do każdego zajęcia. Taki scenariusz „piszą” sami uczniowie. Koło działa nie długo, a dzieci już sobie świetnie radzą, sporo się nauczyły. Myślę, że przy tym uczeniu się bawią się dobrze, ale o to należałoby zapytać ich samych.

Zachęcam nauczycieli do podejmowania różnych prób, aby dzieciom (myślę tu o tych najmłodszych) udostępnić komputer. Niech nasze pracownie komputerowe będą wykorzystywane zanim się zestarzeją, bo technika ciągle ucieka nam z przed nosa i czasami trudno ją dogonić.

 

 

Halina Krzysztofczyk

halina_kk@wp.pl